niedziela, 1 stycznia 2012

Z Nowym Rokiem...

1 stycznia każdego roku to według jednych znakomity, a według innych najgorszy czas na postanowienia, które mają zmienić życie jednostki w nadchodzących dwunastu miesiącach. W związku z tym z dużą ostrożnością podejmuję tylko dwa noworoczne postanowienia: uspokojenia rzeczywistości wokół mnie (czytaj: wprowadzenia większej ilości Sztuki życia kosztem życiowego pędu) i prowadzenia bloga w miarę regularnie (co oznacza przynajmniej trzy wpisy w tygodniu). Czas zapewne szybko zweryfikuje, która grupa - zwolenników czy przeciwników postanowień noworocznych - ma rację.

Dziś kilka świątecznych zaległości:


Wigilijne śniadanie...



Choinka, po którą wraz z przyjacielem Arturem udaliśmy się tramwajem na Nowy Kleparz i która, będąc drzewkiem w doniczce, doprowadziła niemal do złamania kręgosłupa u Artura, jednak udało się i jak widać drzewko stanęło w domu w pełnej krasie.

A na koniec Świąt nawiedzanie krakowskich szopek 26 grudnia:


Ruchomej szopki u kapucynów...


... żywej szopki u franciszkanów...


... i oszczędnej szopki u dominikanów...

A w kwestii postanowień noworocznych jeszcze mały bonus. Stan mojej doraźnej biblioteczki na miesiąc styczeń, zobaczymy, ile dzieł przezimuje także przez luty....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz