czwartek, 24 lutego 2011

Kulinarna Sztuka Życia


Konsekwencją zaglądania do lodówki prędzej czy później staje się konsumpcja. Chęć na zjedzenie czegoś dobrego dopada nas zwłaszcza po ciężkim dniu, w którym zdążyliśmy się potężnie wkurzyć, rozczarować, a potem jeszcze przebrnąć przez długie - i bardzo smutne z powodu remontu - korytarze krakowskiej IKEI. Człowiek obładowany nowo nabytymi sprzętami marzy tylko o jednym, wrócić wreszcie do mieszkania, rzucić to w kąt i oddać się czemuś znacznie przyjemniejszemu, niż taszczenie gratów. A niewiele jest rzeczy przyjemniejszych, niż rozluźnienie, jakie daje gotowanie.

Plan był prosty: kurczak - odpowiednio przygotowany parę godzin wcześniej w niezastąpionej zalewie balsamico + pieczarki + cebulka + dobry ryż i odrobina fantazji.

Efekt końcowy znakomity... i od razu w domu zrobiło się przyjemniej... pachnąco przyjemniej i kusząco smakowicie...

Oto "Chuck" we własnej osobie...

"Pieszczarki" do towarzystwa...


Szkląca się "ciebulke"...


Podsmażanie i duszenie....

Ryżu-ryżu, który niestety w ogóle nie śpiewa, może dlatego, że nie jest z "Biedronki", hmm?


A oto efekt końcowy... było znakomite... jeszcze oblizuję paluszki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz