sobota, 28 sierpnia 2010

O pożytku płynącym ze znajomości znaczenia skrótów - nie tylko myślowych...

Kanikuła dobiega końca i z tej okazji, aby wdrożyć się już w myślenie kategoriami nauki i pracy, z naciskiem na tę pierwszą, postanowiłam napisać wreszcie o potknięciach językowych, które na co dzień doprowadzają mnie do szału, a dotyczą tablic z nazwami ulic.

Nim jednak przejdę do sedna, krótka historyjka, która będzie znakomitym wstępem do zdjęć. Kilka lat temu mój sąsiad napisał list do prof. Walerego Pisarka. Treść listu pozostaje dla mnie tajemnicą, jednak odpowiedź Profesora stała się kwestią publiczną, nad którą dyskutowaliśmy dość szeroko w ramach sąsiedzkiej wymiany myśli i wrażeń, toteż bez obawy ją tu przytaczam. Profesor, przed lub po udzieleniu odpowiedzi na zapytanie mojego sąsiada, był uprzejmy zwrócić mu, jakże słusznie, uwagę na fakt, że adresu, w którym figuruje pierwszy król Polski żadną miarą nie można skracać jako B. Chrobrego. A to z tej przyczyny, że istotną rolę pełni tu imię króla - Bolesław - a nie jego przydomek: Chrobry, podkreślający co prawda jego wspaniałość i odwagę, jednak będący tylko dookreśleniem imienia polskiego króla, które brzmi Bolesław I.

Prawdziwe to przekleństwo mieszkać na takiej ulicy, której patron posiada długie imię i nazwisko, a tak można powiedzieć o Bolesławie I właśnie. Ciężko zmieścić go w rubryczki i tabelki, nie pasuje do ilości miejsc w klasycznych przelewach bankowych i w ogóle jest niewygodny. Jednak od czasu uwagi prof. Pisarka z uporem niemal maniakalnym staram się jak ognia unikać nieprawidłowego skracania. Jak się okazuje administracja SM "Piast", zarządca budynku przy ul. Bolesława Chrobrego bynajmniej nie ma takich skrupułów:




Przekleństwo "długich"patronów ciąży nade mną nadal, ten, przy którego ulicy aktualnie mieszkam nie dość, że posiada aż dwa imiona - i to wcale nie krótkie - to jakby tego było mało, w trakcie chwalebnego okresu działalności partyzanckiej podczas II wojny światowej zyskał sobie przydomek. Wolę nie myśleć, jak rozmaite administratorki będą tę nazwę ochoczo skracać!

A że fantazja urzędników sięga daleko, czasem tam, gdzie wzrok, a już na pewno inteligencja, nie sięgają, najlepiej świadczy tablica, która pojawiła się w samym centrum Katowic, w pobliżu Rynku. Jedna z ulic, która do niego dobiega nosi dumną nazwę Alej Wojciecha Korfantego. Kiedyś były to Aleje Armii Czerwonej, ale po 1989 usunięto szybko tę, wówczas już wstydliwą nazwę, zastępując czerwonoarmistów patronem, który budzi, przynajmniej na Śląsku, niemniejsze kontrowersje. Nie czas tu i miejsce na wgłębianie się w meandry śląskiego patriotyzmu i roli, jaką po I wojnie światowej odegrał Korfanty, wydaje się jednak, patrząc na napis widniejący na drogowskazie u wylotu Rynku, że kontrowersje te, choć nieustannie zamiatane pod dywan, wychodzą spod tego rogu, pod którym najmniej się ich spodziewamy. Tabliczka wygląda następująco:




Czuję tu podstęp, pytanie tylko, kto jest zań odpowiedzialny?

Jako żywo w języku polskim skrót woj. (podaję za Wielkim Słownikiem Ortograficznym PWN) oznaczać może trzy słowa:

  • woj; wojowie a. woje, wojów
  • woj. (= województwo; wojewoda; wojenny)
  • woj. (= wojskowy) a. wojsk.
Oznacza to, że poprawne odczytanie skrótu brzmieć powinno:

Al. Województwa Korfantego lub Al. Wojewody Korfantego, pozostałe określenie niebyt szczęśliwie łączą się z nazwiskiem Korfanty, no chyba, że chodzi o wojów Korfantego, czyli tych, którzy należą do jego drużyny a. jego najzagorzalszych obrońców.

Podsumowując, stolica województwa śląskiego - czy aby na pewno??? - posiada więc ulicę, a w zasadzie Aleje (l.m.) Województwa Korfantego, Aleje Wojewody Korfantego lub Aleje Wojów Korfantego. Jako żywo o województwie takim nie słyszałam, zapewne nie mają o nim pojęcia nawet najbardziej dociekliwi znawcy Górnego Śląska czyli Autonomiści, choć kto wie, czy taka - jak rozumiem dotychczas tajna wiedza - mogłaby im się przydać. Korfanty nie był też nigdy wojewodą, przez większą część politycznego życia pełniąc rolę posła.

Wojów może by się i jakichś znalazło, problem polega na tym, że ten uroczy skrót uczyniono z imienia bojownika o polskość Górnego Śląska - Wojciecha.

Urzędnikom gratuluję fantazji i zachęcam, z okazji zbliżającego się 1 września, poważne rozważenie powrotu do szkolnych ław, może się jeszcze czegoś nauczą, choć w tym wypadku być może nawet autorytet prof. Pisarka na niewiele by się zdał....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz