Konsekwencją zaglądania do lodówki prędzej czy później staje się konsumpcja. Chęć na zjedzenie czegoś dobrego dopada nas zwłaszcza po ciężkim dniu, w którym zdążyliśmy się potężnie wkurzyć, rozczarować, a potem jeszcze przebrnąć przez długie - i bardzo smutne z powodu remontu - korytarze krakowskiej IKEI. Człowiek obładowany nowo nabytymi sprzętami marzy tylko o jednym, wrócić wreszcie do mieszkania, rzucić to w kąt i oddać się czemuś znacznie przyjemniejszemu, niż taszczenie gratów. A niewiele jest rzeczy przyjemniejszych, niż rozluźnienie, jakie daje gotowanie.
Plan był prosty: kurczak - odpowiednio przygotowany parę godzin wcześniej w niezastąpionej zalewie balsamico + pieczarki + cebulka + dobry ryż i odrobina fantazji.
Efekt końcowy znakomity... i od razu w domu zrobiło się przyjemniej... pachnąco przyjemniej i kusząco smakowicie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz