Nazbierało się przez ostatnie dni, oj nazbierało... zdjęć, myśli, słów i tego wszystkiego, czemu zwykle daję upust w kolejnych postach. Zacznę więc od kwestii chronologicznie najwcześniejszej, która posiada już całkiem sporą dokumentację fotograficzną.
Kolejne wieczory przynoszą ze sobą kolejne eksperymenty - przez moment czułam się nawet nieco wydziedziczona z własnej kuchni, ale dziś odzyskałam pole, rondle i szpatułkę do zamieszania w garnku, patelni, czy co tam kto ma akurat pod ręką.
Po pierwsze było szaleństwo szpinakowe, wbrew temu, że podobno najwięcej szpinaku spożywają singielki, choć rzeczywiście moje obserwacje dookólne potwierdzałyby tę hipotezę. Tym razem jednak szpinak nie był singlowy ;-)
Kolejne wieczory przynoszą ze sobą kolejne eksperymenty - przez moment czułam się nawet nieco wydziedziczona z własnej kuchni, ale dziś odzyskałam pole, rondle i szpatułkę do zamieszania w garnku, patelni, czy co tam kto ma akurat pod ręką.
Po pierwsze było szaleństwo szpinakowe, wbrew temu, że podobno najwięcej szpinaku spożywają singielki, choć rzeczywiście moje obserwacje dookólne potwierdzałyby tę hipotezę. Tym razem jednak szpinak nie był singlowy ;-)
Debel szpinakowy
Pan Szpinak we własnej osobie - wersja romantic zupełnie niezamierzona.
Pani Cebulka tym razem w towarzystwie papryczki, acz niezbyt pikantnej.
Choć trudno to ocenić na pierwszy rzut oka, Pan Szpinak już w towarzystwie trzech uroczych pań: Cebulki, Papryczki i Fety.
Gdzie jeden mężczyzna nie może, drugiego zawoła - wesołe towarzystwo powiększone o Penne Rigate.
I końcowy efekt, zbilansowany, bo w towarzystwie Grand Padano.
Sałata i pomodori w pełnej gotowości na przyjęcie dalszych gości.
Patriotycznie po włosku: biało-czerwono-zielono, lecz ta monogamia narodowa wkrótce zniknie.
To moje ulubione zdjęcie, uważam iż kompozycja wyszła iście w stylu Kandinskiego.
A tu już z krewetkami i w towarzystwie Nachos lub grzanek - do koloru, do wyboru...
Pan Szpinak we własnej osobie - wersja romantic zupełnie niezamierzona.
Pani Cebulka tym razem w towarzystwie papryczki, acz niezbyt pikantnej.
Choć trudno to ocenić na pierwszy rzut oka, Pan Szpinak już w towarzystwie trzech uroczych pań: Cebulki, Papryczki i Fety.
Gdzie jeden mężczyzna nie może, drugiego zawoła - wesołe towarzystwo powiększone o Penne Rigate.
I końcowy efekt, zbilansowany, bo w towarzystwie Grand Padano.
Kilka dni później nasze podniebienia składały niemy, acz wielki hołd "Bułgarowi", za pewną sałatkę, która potrafiła postawić mnie na nogi po dziesięciu godzinach wytężonej pracy umysłowej. Niech żyją krewetki i męska pomysłowość!
Sałatka Bułgara wcale nie bułgarska
Sałata i pomodori w pełnej gotowości na przyjęcie dalszych gości.
Patriotycznie po włosku: biało-czerwono-zielono, lecz ta monogamia narodowa wkrótce zniknie.
To moje ulubione zdjęcie, uważam iż kompozycja wyszła iście w stylu Kandinskiego.
A tu już z krewetkami i w towarzystwie Nachos lub grzanek - do koloru, do wyboru...
Dziś kuchnia znów była niepodzielnie moja. Mam cichą nadzieję, że na krótko, bo marzy mi się lasagne grzybowa i naleśniki nafarszowane czymś przysznym... Ale póki co danie popisowe (i zupełnie apolityczne):
Jak widać w kuchni nieśmiało zagościła także wiosna, a wraz z nią narcyzy i tulipany.Zapiekanka Motylkowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz